Leci Małysz i nagle mówi:
- Halo, halo, wieża? Proszę o pozwolenie na lądowanie.
Widzisz?! To fifka, która była pod twoją szafą! Kiedy ty skończysz z narkotykami?!
- Jakie narkotyki! Uwierz mi od kiedy ciebie poznałem zmieniłem się, zerwałem ze swoją przeszłością, jesteś jedyną kobietą, którą kocham i zawszę będę kochał!
- Synu opanuj się! To ja, twój ojciec!
Przeprowadzono ankietę wśród młodzieży, która wykazała, że 42% młodych ludzi patrzy optymistycznie w przyszłość.
Pozostałe 58% nie ma pieniędzy na narkotyki...
- Co slychać? Jak się miewa twoja zona? - pyta kolega dawno nie widzianego kolegę i w tym momencie uprzytamnia sobie, że żona mu zmarła. Więc szybko dodaje :
- Wciąż na tym samym cmentarzu?
Za zjeżdzającym z górki autobusem biegnie mężczyzna. Jeden z pasażerów widząc to, wychyla się i woła:
- Chyba nas pan już nie dogoni...
- Ależ muszę! Jestem kierowcą tego autobusu...
Rosjanie wracają z polowania, taszcząc niedźwiedzia. Pod lasem spotyka ich jakiś gość i wskazując na misia pyta:
- Grizli?
- Niet, strelali!
W autobusie kontroler pokazuje pasażerom swoją legitymację i mówi:
- Bileciki do kontroli!
Stojący najbliżej niego skini krzyczą:
- Spadaj, ćwoku.
Kontroler rezygnuje ze sprawdzenia biletów skinom i podchodzi do siedzącego obok staruszka.
- Poproszę bilet do kontroli.
Staruszek:
- Nie słyszałeś ćwoku, co koledzy powiedzieli?
Sąd skazał faceta na śmierć. Jednak facet był tak gruby, że się nie mieścił na krześle elektrycznym. Zarządzono, aby poddać go diecie. Po tygodniu o chlebie i wodzie facet zamiast schudnąć, przytył 10 kilo i na krzesło elektryczne nadal się nie mieścił. Zarządzili ostrą dietę - facet miał pić tylko wodę. Jednak po tygodniu znów przytył 10 kilo. Postanowiono nic mu nie dawać do jedzenia ani picia. Jednak po następnym tygodniu skazany zamiast schudnąć, znów przytył o 10 kilo. Pytają go:
- Dlaczego nie chudniesz?
- Jakoś, kurna, nie mam motywacji...
Starsza pani prosi chłopaka o pomoc:
- Czy mógłbyś mi pomóc przejść na drugą stronę? W moim wieku taka przeprawa może być niebezpieczna.
- Oczywiście - mówi uczynny młodzieniec. - Pewnie mieszka pani po drugiej stronie ulicy?
- Nie, zaparkowałam tam motor...
Przed sądem staje mężczyzna. Sędzia pyta:
- Czy to prawda, że oskarżony sprzedawał sok pomidorowy w butelkach twierdząc, że to eliksir młodości?
- Tak, wysoki sądzie.
- A czy oskarżony był już wcześniej za to karany?
- Tak, w roku 1323, 1556 i 1728...
Telefon do biura podróży:
- Dzień dobry! Planujemy z żoną urlop, chcielibyśmy odpocząć.
- Świetnie się składa. Jaką kwotą państwo dysponują?
- Mamy 500 złotych.
- Aaaa... to se odpoczywajcie.
OGŁOSZENIE PARAFIALNE
"W każdą środę spotykają sie młode mamy.
Na Panie, które pragną do nich dołączyć czekamy w zakrystii w czwartki wieczorem."
Król Salomon powiedział, że wszystkie kobiety są złe. Ja się z tym nie zgadzam. Uważam, że istnieje tylko jedna zła kobieta, lecz każdy mężczyzna myśli, że to właśnie on się z nią ożenił.
Podchodzi turysta do bacy, który ostrzy siekierę i pyta:
- Baco czemu ostrzycie tę siekierę???
- A tak dla zabicia czasu.
Pyta się jeden facet drugiego:
- Czy ja gdzieś pana nie widziałem?
- Możliwe, ja tam często bywam.
Ojciec po długiej i dość jednostronnej dyskusji z teściową, kieruje prośbę do syna:
- Jasiu przynieś proszę babci krem do ust.
- Tato - pyta syn - a który to jest?
- Ten z napisem "Kropelka" - odpowiada poirytowany ojciec
- Jak się udała randka?
- No, tak pół na pół...
- Jak to?
- Tylko ja przyszedłem..
Głuchy jak pień hrabia wraca wieczorem do domu, a lokaj wita go jak zwykle:
- I co, stary pierniku, pewnie znowu cały dzień siedziałeś w knajpie?
- Nie, Janie! Byłem w mieście i kupiłem sobie aparat słuchowy!!!
Kowalski przyjachał swym samochodem do do Warszawy i usiłuje wjechać na parking koło sejmu. Parkingowy zatrzymuje go przed wjazdem:
- Proszę pana, tu pan nie może parkować
- Czemu?
- Proszę pana, przecież posłowie.., senatorowie...
- Kochaaany! Ja się nie boję, mam autoalarm, a poza tym samochód jest ubezpieczony!
Do pośrednictwa pracy przychodzi pewien facet, zapytać o pracę dla swojego syna.
Pracownik pyta go:
- A co syn umie i jakie ma wykształcenie ?
Ojciec powiada, że nic i nie ma wykształcenia.
W takim razie pracownik proponuje pracę pomocnika murarza - płatna 1500 zł za miesiąć.
Ojciec myśli i mówi:
- A może coś innego? Bo za dużo by mu zostawało na wódkę, on pije...
W takim razie pracownik proponuje:
- Pomocnik pomocnika murarza, trochę cięższa praca, ale tylko 1100 zł za miesiąć.
Ojciec myśli i mówi, że nie, to jeszcze za dużo, tak z 800 zł by starczyło...
Na to pośrednik wstaje, nerwowo zamyka książki i podniesionym głosem mówi:
- Proszę pana, żeby zarabiać 800 zł to trzeba studia skończyć!
Stary wędkarz łowi pod lodem. Mija godzina, dwie, ani jednego brania.
Zmarzł na kość. Już ma wracać do domu, kiedy widzi chłopaka, który wybrał stanowisko obok. Ten wycina przerębel, zarzuca wędkę i po chwili wyciąga wielką rybę. Mija pięć minut - jest natępna. Potem jeszcze jedna... i jeszcze jedna...
- Jak ty to robisz? Ja siedzę od białego rana i nic, a ty w kwadrans wyciągnąłeś już osiem pięknych sztuk!
- Uouaki ucha yc euue.
- Co?
- Uouaki ucha yc euue.
- Nic nie rozumiem. Powtórz to powoli!
Chłopak wypluwa coś na rękę i mówi:
- Robaki muszą być ciepłe!
Oburzony klient wola kelnera:
- I wy to nazywacie rosołem?
- Szanowny panie to jest więcej niz rosół. To jest rosół z młodych kurcząt.
A mówiąc jeszcze ściślej, to jest woda w której gotowały się jajka.
Jeden gość mówi do kolegi:
- Dostaję ostatnio listy z pogróżkami.
- Powinieneś zawiadomić policję.
- Nie bardzo mogę, to są listy z urzędu skarbowego...
Wchodzi skin z bejsbolem w łapie do pralni i pyta prowadzącego:
- Masz chleb?
- Panie, to jest pralnia...
- A bułki??
- Panie, to jest pralnia, pieczywa nie prowadzimy.
Skin zlał gościa bejsbolem i wyszedł. Na drugi dzień zjawia się ponownie:
- Masz chleb?
- Panie, mówiłem panu już wczoraj, to jest pralnia...
- A bułki??
- Proszę pana, to jest przecież pralnia!
Znowu dostał łomot od skina. Na następny dzień gość idzie do pracy i myśli: "Kurczę, chyba kupię chleb i kilka bułek, bo jak ten drań znowu przyjdzie, to w końcu mnie zatłucze..."
Jak pomyślał, tak zrobił. Około południa skin znów się zjawia:
- Masz banany?
- Przepraszam.., ale zawsze pytał pan.., o chleb i bułki... - jąka się wystraszony gość..
- Koochaaany, chleb i bułki to ja tera w każdej aptece i kiosku ruchu dostanę!!
Do Warszawy przyjechał japoński dziennikarz. Po tygodniu faksuje do redakcji:
- Ta Polska, to cywilizowany kraj. Mieszka tu dużo ludzi różnych narodowości. Są nawet Indianie, którzy leją się kijami bejsbolowymi z łysymi buddyjskimi mnichami w młodzieżowych strojach.
Jasio praktykuje u fryzjera. A szef jest ostry. Przychodzi stały klient i siada na fotelu. Szef mówi do Jasia:
- Masz gościa ogolić elegancko, a spróbuj go zaciąć to dostaniesz w łeb.
Jasio drżącymi rękami zabiera się do klienta. Goli.. goli.. i CIACH. Krew się leje.
Szef wkurzony podbiega i bomba. Jasio ma podbite oko. Ale klient dał się udobruchać.
Jasio kończy robotę. Goli.. goli.. i CIACH. Znowu zaciął klienta.
Szef podbiega i bomba, ale Jasio nie głupi chłopiec, uchylił się i oberwał klient.
Szef przeprasza, kaja się. Klient znowu wybacza.
Jasio kończy robotę. Goli.. goli.. i CIACH, ucho spadło na podłogę!
Jasio rozgląda się przestraszony i mówi do klienta:
- Panie kopnij Pan to pod stół, bo nas szef pozabija.
Arabscy terroryści uprowadzili mały samolot, w którym lecieli Amerykanin i Rosjanin. Przywódca terrorystów o imieniu Abdul pyta Amerykanina:
- Jakie jest twoje ostatnie życzenie?
- Chciałbym zjeść hot-doga i napić się Coca-coli.
Amerykanin dostał to, czego chciał.
- A jakie jest twoje życzenie? - Abdul pyta Rosjanina.
- Kopnij mnie z całej siły w dupę...
Abdul kopnął Rosjanina, ten błyskawicznie uwolnił ręce z więzów, wyciągnął z kieszeni pepeszę i jedną serią zabił wszystkich terrorystów.
Zdziwiony Amerykanin pyta:
- Dlaczego nie zrobiłeś tego wcześniej?
- Ruskie nie agriesory!
Przychodzi facet do sklepu i pyta:
- Ma Pani rękawiczki męskie?
- A jakie? Skórkowe czy wełniane?
- Skórkowe.
- To proszę przejść obok.
Facet przeszedł. Pyta:
- Ma Pani rękawiczki męskie, skórkowe?
- A jaki kolor?
- Czarne
- Aaaaaa... czarne... To na stoisku obok.
Facet znów przeszedł obok i pyta:
- Ma Pani rękawiczki męskie, skórkowe i czarne?
- A ocieplane czy nie?
- No tak lekko ocieplane.
- Oj, to proszę Pana na stoisko obok, do koleżanki.
Facet przeszedł obok trochę wnerwiony. Pyta:
- Ma Pani rękawiczki męskie, skórkowe, czarne i lekko ocieplane?
- A gładkie czy z wzorkiem?
- Pani! Ja chcę rękawiczki kupić! Co mnie tak ciągle odsyłacie gdzie indziej?!
- Proszę się nie denerwować, my to robimy dla klienta, żeby kupił to co chce.
W tym momencie otwierają się z hukiem drzwi i włazi facet niosący w rękach miskę klozetową wraz z wiszącymi kawałkami płytek z posadzki i wrzeszczy:
- Taki mam kibel, takie kafelki, taki dywanik! Sprzedajcie mi do cholery papier toaletowy!!!
Pewna para w średnim wieku z północnej części USA zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę, i zamieszkać w hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej.
Mąż miał dłuższy urlop, pojechał więc o dzień wcześniej. Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony.
Niestety pomylił się o jedną literę. Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy na poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół. Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie:
"Do: Moja ukochana żona
Temat: Jestem już na miejscu.
Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maile do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja.
PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco".
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego, żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura:
- No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę.
- Jedną, szefie.
- Co?! Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował?
- Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów.
Szefa zatkało.
- Trzy... sta osiem... dziesiąt tysiecy? Na Boga, co pan sprzedał?!
- No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby...
- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy?
- Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę.
Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje.
Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową.
Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę.
- I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?!
- On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu, to może pojechałby przynajmniej na ryby...